04

październik
25

Najpotężniejsza broń Rosji to kłamstwo. Dezinformacja w czasie wojny i pokoju

Redakcja Projekt IK

Inne artykuły

„Wiarygodne zaprzeczenie” – co to znaczy i dlaczego jest istotą wojny hybrydowej?

Współczesne konflikty coraz częściej przybierają formę wojny hybrydowej – połączenia działań militarnych, cybernetycznych, informacyjnych, gospodarczych i psychologicznych, prowadzonych tak,

Wojna hybrydowa czy „święta wojna”? Co łączy Rosję i tzw. Państwo Islamskie?

W artykule „Hybrid war or holy war: Do IS and Russia share the same playbook?” opublikowanym przez Euronews 30 października 2025 r. autorzy

APT – szpiedzy na miarę XXI wieku. Jak działają i kto za nimi stoi?

W ostatnich latach cyberprzestrzeń stała się jednym z głównych obszarów rywalizacji między państwami, korporacjami i grupami interesu. Coraz częściej operacje w tej sferze

Jeszcze raz o „wojnie w cieniu”

O artykule „Russia’s Shadow War Against the West” autorstwa Setha G. Jonesa, opublikowanym w marcu 2025 roku przez CSIS, pisaliśmy na tym

Najpotężniejsza broń Rosji to kłamstwo. Dezinformacja w czasie wojny i pokoju

Wojny XXI wieku coraz rzadziej przypominają klasyczne konflikty zbrojne, w których decydują liczby czołgów i samolotów. Dziś największe znaczenie mają nie tylko technologie militarne, ale także kontrola nad informacją i percepcją społeczną. W tym nowym rodzaju walki Rosja osiągnęła mistrzostwo – wykorzystując kłamstwo jako narzędzie wpływu, destabilizacji i zastraszania. Dezinformacja stała się bronią, która działa nie tylko na froncie, lecz również w codziennym życiu zwykłych obywateli. Rosyjska strategia informacyjna opiera się na przekonaniu, że manipulacja opinią publiczną może być równie skuteczna jak atak militarny. Zamiast bombardować miasta, można sparaliżować społeczeństwo, podważając jego poczucie bezpieczeństwa i zdolność rozróżniania prawdy od fałszu.

Operacje dezinformacyjne prowadzone są przez wyspecjalizowane służby i sieci medialne. Ich celem jest nie tyle przekonanie odbiorców do rosyjskiej narracji, ile wytworzenie wrażenia chaosu, niepewności i wzajemnej wrogości. W efekcie ludzie przestają ufać zarówno mediom, jak i instytucjom państwowym – a nawet sobie nawzajem. Współczesne technologie umożliwiają prowadzenie takich działań na skalę masową. Fałszywe konta w mediach społecznościowych – tzw. boty – są tworzone w tysiącach. Działają w sposób pozornie naturalny: komentują, lajkują i udostępniają treści. Dzięki temu algorytmy platform społecznościowych uznają spreparowane informacje za popularne i promują je dalej. Kłamstwo zaczyna się wtedy rozprzestrzeniać samoistnie – nie z powodu zorganizowanej kampanii, ale z powodu ludzkiej ciekawości i emocji.

Sieć 100 000 kart SIM – cichy front wojny informacyjnej

Jednym z najbardziej wymownych przykładów nowoczesnych zagrożeń informacyjnych była niedawna operacja służb federalnych w Stanach Zjednoczonych, w której zdemaskowano i zdemontowano rozległą sieć telekomunikacyjną opartą na ponad 100 000 kartach SIM. Odkrycia dokonano w regionie Nowego Jorku, gdzie w kilku magazynach znaleziono ponad 300 urządzeń typu SIM server (tzw. SIM boxes), pozwalających na jednoczesne zarządzanie tysiącami aktywnych kart. Urządzenia te działały jak serwery umożliwiające masową komunikację SMS-ową, przekierowywanie połączeń i tworzenie anonimowych kont w sieci. Według amerykańskiego Secret Service infrastruktura mogła być zdolna do wysyłania nawet 30 milionów wiadomości tekstowych na minutę, co potencjalnie pozwalałoby na przeciążenie sieci komórkowych w całym regionie.

Eksperci ostrzegali, że tak skonfigurowana sieć mogła zostać wykorzystana do zakłócenia pracy stacji bazowych, a nawet do czasowego „wyłączenia” sieci komórkowej w Nowym Jorku. Urządzenia znajdowały się zaledwie kilka kilometrów od siedziby ONZ, a akcja ich neutralizacji miała miejsce w czasie, gdy w mieście trwały przygotowania do Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych — co zwiększyło podejrzenia, że operacja mogła mieć charakter nie tylko przestępczy, ale również strategiczny. W oficjalnych komunikatach wskazano, że sieć mogła być wykorzystywana do przesyłania anonimowych lub szyfrowanych komunikatów pomiędzy osobami powiązanymi z organizacjami o charakterze przestępczym lub hybrydowym, a nawet do prowadzenia masowych kampanii dezinformacyjnych.

Kilka dni po ujawnieniu tej operacji w Nowym Jorku, śledczy odkryli kolejną lokalizację — tym razem w stanie New Jersey — gdzie zabezpieczono następne 200 000 kart SIM. Obie sieci były ze sobą powiązane i stanowiły część szerszego systemu, który mógł funkcjonować równolegle w kilku stanach, a nawet na innych kontynentach. Taki rozproszony układ sprawia, że operacje tego typu są wyjątkowo trudne do wykrycia i neutralizacji.

Technicznie rzecz biorąc, urządzenia używane w tych operacjach – tzw. SIM boxy lub SIM farmy – są stosunkowo proste, choć bardzo skuteczne. Każdy z nich może obsługiwać od kilkudziesięciu do kilkuset kart SIM, co umożliwia wysyłanie ogromnych ilości wiadomości i wykonywanie połączeń bez udziału fizycznych telefonów. W legalnym zastosowaniu wykorzystywane są one np. przez niektórych operatorów telekomunikacyjnych do testowania sieci lub usług marketingowych. Jednak w rękach grup przestępczych czy struktur powiązanych z obcymi państwami stają się potężnym narzędziem do generowania spamu, tworzenia fałszywych kont w mediach społecznościowych, a nawet do przeprowadzania ataków DDoS na infrastrukturę komunikacyjną.

Skala odkrytej sieci wywołała szerokie dyskusje w środowisku ekspertów od cyberbezpieczeństwa. Część analityków potwierdziła, że taka infrastruktura mogła rzeczywiście stanowić realne zagrożenie dla bezpieczeństwa telekomunikacyjnego metropolii — szczególnie w sytuacji kryzysowej. Inni zwracali jednak uwagę, że deklaracje o „możliwości wyłączenia całej sieci komórkowej” mogły być przesadzone i wymagałyby dalszej weryfikacji technicznej. Nawet przy użyciu setek urządzeń i dziesiątek tysięcy kart SIM trudno byłoby faktycznie sparaliżować sieć obsługującą miliony użytkowników bez szybkiego wykrycia przez operatorów.

Nie zmienia to jednak faktu, że sama obecność tak ogromnej, nieautoryzowanej infrastruktury komunikacyjnej w jednym z największych miast świata pokazuje skalę wyzwań, przed jakimi stoi współczesne bezpieczeństwo informacyjne. Zestawienie tysięcy kart SIM, serwerów i systemów automatyzacji tworzy cyfrową armię zdolną do prowadzenia operacji wpływu, sabotażu informacyjnego czy dezinformacji w czasie rzeczywistym. Takie struktury można aktywować w dowolnym momencie — by siać chaos, rozprzestrzeniać panikę lub symulować masowe reakcje społeczne w sieci. To wydarzenie unaoczniło, że nowoczesne zagrożenia nie muszą przychodzić z zewnątrz — mogą powstawać po cichu, w zwykłych magazynach i biurowcach dużych miast. Ich siła nie polega na fizycznym niszczeniu infrastruktury, lecz na zdolności do manipulowania informacją i komunikacją w sposób, który może sparaliżować całe społeczeństwo.

Dezinformacja w czasie wojny i pokoju

Podczas pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę w 2022 roku mechanizmy te stały się wyjątkowo widoczne. Rosyjskie kanały w mediach społecznościowych i komunikatorach regularnie rozpowszechniały fałszywe informacje o rzekomych sukcesach swoich wojsk – na przykład o zajęciu miast, które w rzeczywistości pozostawały pod kontrolą Ukrainy. Tego typu „wiadomości” miały konkretny cel: wywołać panikę wśród ludności cywilnej, utrudnić działania obronne i sparaliżować logistykę. Ludzie, wierząc w nieprawdziwe doniesienia, opuszczali domy, blokując drogi i utrudniając transporty wojskowe. W rezultacie rosyjska propaganda osiągała efekty militarne bez konieczności użycia siły.

Podobne działania obserwowano również poza Ukrainą. Rosyjskie media kierowały spreparowane treści do odbiorców w Europie i USA, sugerując, że pomoc dla Ukrainy „wydłuża wojnę” albo że uchodźcy „zagrażają bezpieczeństwu Zachodu”. Celem nie było przekonanie do konkretnej polityki, lecz zasianie wątpliwości i podziałów wewnątrz społeczeństw zachodnich. Poza okresem wojny Rosja kontynuuje działania informacyjne o charakterze destabilizującym. Są one bardziej subtelne, ale równie skuteczne. Ich zadaniem jest stopniowe osłabianie zaufania do instytucji publicznych, demokracji i wolnych mediów. W czasie pokoju dezinformacja często przybiera formę tzw. soft power negativity — czyli budowania negatywnych emocji wobec Zachodu i jego wartości. Rozpowszechniane są teorie spiskowe dotyczące Unii Europejskiej, NATO czy pandemii, które mają wzmacniać polaryzację społeczną. W wielu przypadkach treści te nie pochodzą bezpośrednio z Rosji, lecz są tworzone przez lokalnych „influencerów” inspirowanych lub finansowanych przez rosyjskie ośrodki. Celem takich działań jest stworzenie społeczeństwa, które nie ufa nikomu: ani rządowi, ani mediom, ani sąsiadom. W takim świecie prawda przestaje istnieć jako wspólna wartość – a to oznacza, że społeczeństwo staje się bezbronne wobec manipulacji.

Kłamstwo jest skuteczne, ponieważ wykorzystuje naturalne mechanizmy ludzkiej psychiki. Ludzie szybciej reagują na emocje niż na fakty. Informacje, które budzą strach, gniew lub poczucie niesprawiedliwości, rozchodzą się znacznie szybciej niż spokojne analizy. Rosyjskie operacje informacyjne doskonale to rozumieją. Dlatego treści są konstruowane tak, by wzbudzać silne emocje – często poprzez zestawianie dramatycznych obrazów, sensacyjnych nagłówków i prostych haseł. Kiedy emocje biorą górę, odbiorca przestaje analizować treść, a zaczyna ją bezrefleksyjnie powielać.

Walka z dezinformacją wymaga zarówno działań systemowych, jak i indywidualnych. Państwa powinny inwestować w edukację medialną, wspierać niezależne dziennikarstwo i rozwijać narzędzia do identyfikacji fałszywych treści. Jednak nawet najlepsze technologie nie zastąpią krytycznego myślenia obywateli. Każdy z nas jest potencjalnym uczestnikiem tej wojny informacyjnej — wystarczy jedno nieprzemyślane udostępnienie, by stać się ogniwem w łańcuchu manipulacji. Dlatego tak ważne jest, by sprawdzać źródła, weryfikować informacje i zachować sceptycyzm wobec sensacyjnych wiadomości. Warto pamiętać, że celem dezinformacji nie jest tylko przekonanie nas do kłamstwa, ale zniszczenie naszej wiary w to, że prawda w ogóle istnieje. Gdy społeczeństwo przestaje wierzyć w fakty, demokracja traci grunt pod nogami. Rosyjska strategia informacyjna pokazuje, że kłamstwo może być bronią masowego rażenia. W czasie wojny destabilizuje obronę i morale, w czasie pokoju – podważa zaufanie i osłabia społeczeństwa od środka. To cicha, lecz niezwykle skuteczna forma agresji, przed którą nie chronią żadne granice ani armie.

Najskuteczniejszą tarczą pozostaje świadomość i odpowiedzialność informacyjna. W epoce, w której prawda i fałsz rozchodzą się z tą samą prędkością, każdy użytkownik internetu staje się obrońcą – lub nieświadomym żołnierzem – w globalnej wojnie o informację.