Ostatnie publikowane tu artykuły są analizą raportów o zagrożeniach dla IK, które zostały przygotowane przez służby specjalne krajów skandynawskich i bałtyckich. I nie jest to odosobniony trend – w ostatnich latach coraz więcej państw UE i NATO publikuje jawne roczne raporty poświęcone zagrożeniom dla bezpieczeństwa narodowego. Raporty te zawierają opisy działalności rosyjskich i chińskich służb, cyberataków, zagrożeń dla infrastruktury krytycznej, dezinformacji i innych aspektów wojny hybrydowej. O szczegółach napisałam wczoraj.
W naturalny sposób nasuwa się pytanie: dlaczego tak wrażliwe informacje są udostępniane publicznie? Dlaczego wróg ma wiedzieć co o nim wiemy i jak się przed nim chronimy? Dlaczego takie informacje podawane są jak na tacy? Czy nie naraża to państwa na większe ryzyko? Czy takie raporty nie powinny być dostępne dla wąskiego grona osób? Publikowanie tego rodzaju analiz i raportów jest przemyślaną strategią i choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że taka strategia przynosi więcej szkody niż pożytku, ma głęboki sens.
Po pierwsze, odstraszanie …
Jednym z głównych powodów publikowania raportów przez służby specjalne jest odstraszanie – pokazanie przeciwnikowi (np. Rosji, Chinom czy Białorusi), że jego działania są obserwowane i rozpoznawane. Raport nie musi ujawniać konkretnych nazwisk, lokalizacji ani technologii – wystarczy, że jasno komunikuje: „wiemy, co robicie”. To narzędzie odstraszania informacyjnego, które pozwala pokazać, że państwo ma kompetencje analityczne, operacyjne i strategiczne do przeciwdziałania zagrożeniom. To także komunikat skierowany do sojuszników i społeczeństwa – „kontrolujemy sytuację”.
Po drugie, budowanie odporności społecznej…
W warunkach wojny hybrydowej społeczeństwo samo staje się polem walki – celem są emocje obywateli, zaufanie do instytucji, percepcja zagrożeń. Publikując raporty, służby nie tylko informują, ale też edukują: pokazują mechanizmy działania obcych służb; ostrzegają przed próbami rekrutacji i infiltracji; uczulają na dezinformację i manipulację. To profilaktyka bezpieczeństwa, która wspiera społeczną czujność bez siania paniki. W państwach takich jak Litwa czy Estonia, gdzie poczucie zagrożenia jest realne, takie działania mają wymierny wpływ na odporność psychiczną i organizacyjną całego społeczeństwa.
Po trzecie, kształtowanie narracji strategicznej
Służby specjalne działają dziś nie tylko w ciszy gabinetów, ale także w sferze informacji publicznej. Narracja o zagrożeniu nie może zostać zawłaszczona przez przeciwnika – państwo musi ją kontrolować, kierować i wyjaśniać. Raporty jawne to narzędzie komunikacji strategicznej: narzucają ramy interpretacji wydarzeń (np. sabotażu, cyberataków, presji migracyjnej); przeciwdziałają dezinformacji poprzez rzetelne fakty oraz pozwalają reagować na bieżące kryzysy informacyjne. To także forma dyplomacji publicznej, pozwalająca wzmacniać pozycję państwa na arenie międzynarodowej.
Po czwarte, wierzchołek góry lodowej…
Choć publikowane raporty zawierają wiele konkretnych informacji, to należy podkreślić, że nie zawierają danych operacyjnych, nazwisk, metod ani lokalizacji. Ponadto, są komunikatem polityczno-analitycznym, nie dokumentem wywiadowczym. Informacje operacyjne pozostają w obiegu tajnym i są wykorzystywane wewnętrznie. Raporty jawne to wierzchołek góry lodowej, zaprojektowany celowo jako narzędzie wpływu i edukacji. W świecie, gdzie granice między wojną a pokojem są rozmyte, a społeczeństwo może stać się bronią, informacja jawna staje się tarczą. Dobrze przygotowany raport to dziś nie tylko akt transparentności, ale też element aktywnej obrony państwa – prowadzonej w warunkach ciągłej presji hybrydowej.